Andersen kończy sezon

Filip Fjeld Andersen - jeszcze do niedawna najwyżej klasyfikowany zawodnik do lat 25 w Pucharze Świata - ogłosił zakończenie startów w tym sezonie. Norweg nie był w stanie dojść do zadowalającej go dyspozycji po infekcji koronawirusem.

Z nieba do piekła - tak w skrócie można określić tegoroczną zimę Filipa Andersena. Norweg rozpoczynał sezon od udanych startów w Pucharze Świata. W Kontiolahti był szósty w sprincie, w Hochfilzen w tej samej konkurencji uplasował się na czwartej lokacie, a w Annecy finiszował piąty w biegu pościgowym. Był moment, że to właśnie go przymierzano do składu sztafety. Gorsza forma przyszła jednak już w styczniu. Słabe starty w Ruhpolding i Anterselwie sprawiły, że początkowo na MŚ miał jechać tylko w roli rezerwowego.

Wszystko mogło się jednak odwrócić na jego korzyść. Po zmianie interpretacji przepisów Norwegia otrzymała na MŚ aż sześć miejsc startowych w sprincie i biegu długim. Andersen tuż przed mistrzostwami został wysłany na zawody Pucharu IBU w Obertilliach, gdzie zaraził się koronawirusem. Start w Oberhofie przeszedł mu koło nosa. 23-latek po chorobie miał odbudować formę startując w finałowych zawodach Pucharu IBU w Canmore. Starty za oceanem nie poszły jednak po myśli Andersena - tylko raz wszedł do pierwszej dziesiątki. Norweg postanowił zatem zakończyć sezon i nie będzie brany pod uwagę przy ustalaniu składu na Puchar Świata w Oslo, gdzie jego reprezentacja będzie miała aż osiem miejsc startowych.

- Profesjonalny sport to jest piękny, ale potrafi też być brutalny. Rok 2023 jest niestety dość daleki od tego, o jakim marzyłem przed sezonem. Ostatni miesiąc był dla mnie trudny. Teraz liczyć się będzie dobra regeneracja przed kolejnym okresem przygotowawczym - powiedział Andersen.

Norweg wciąż zajmuje wysokie, osiemnaste miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. W zestawieniu zawodników Under-25 jest trzeci po Niklasie Hartwegu i Tommaso Giacomelu.