
Tylko jedna karna runda Julii Simon w biegu pościgowym pozwoliła na awans z dziesiątego miejsca i zdobycie pierwszego indywidualnego złotego medalu Mistrzostw Świata. Na mecie zawodniczka przyznała, że wykorzystała błędy przeciwniczek, ale przede wszystkim wierzyła w swoją szansę.
Liderka tegorocznego Pucharu Świata pokazała, że nie przypadkowo startuje w żółtej koszulce. Po słabszym wyniku w sprincie, tym razem pokazała świetną formę strzelecką i pudłowała w sumie raz, co i tak było jednym z najlepszych wyników w stawce.
- To było kompletne szaleństwo. Mój pierwszy medal w indywidualnej konkurencji. To była wielka bitwa z Denise. Zaczęłam daleko, ale wierzyłam w swoją szansę i wykorzystywałam błędy przeciwniczek. Miło jest zdobyć medal akurat tutaj, bo w Oberhofie jest niesamowita publiczność - opowiedziała.
Losy złotego medalu rozstrzygnęły się podczas ostatniego strzelania, kiedy Simon i Herrmann-Wick stały tuż obok siebie. Gorszą koncentracją wykazała się Niemka, która biegała dwie karne rundy.
- Jestem bardzo ofensywną zawodniczką i łatwiej mi się strzela, kiedy jest ktoś obok. Starałam się jak tylko mogłam, byłam bardzo skupiona i jeden błąd nie był dzisiaj problemem. Na szczęście dla mnie, Denise pomyliła się dwa razy – stwierdziła z uśmiechem Francuzka.
Denise Herrmann-Wick nie obroniła złota zdobytego w sprincie, jednak jako jedyna z pań zdobyła medale w obu konkurencjach. Medale tym cenniejsze, że zdobyte przed własną publicznością.
- Te Mistrzostwa to dla nas coś więcej, długo na nie czekaliśmy. Kiedy zaczynasz pierwsza, możesz więcej stracić, niż zyskać. Starałam się od początku biec mój bieg i skupiać się na strzelnicy, co nie było łatwe. Warunki zmieniły się od przestrzeliwania, mgła stała się gęstsza. Pierwsze dwa strzelania były niezłe, biegłam na trasie z Hanną Oeberg, ale chyba trochę za bardzo na nią naciskałam. Taki plan miałam też na Julię, ale ona nie biegła tuż za mną, a świetnie wypada w pościgach i biegach masowych - przyznała.
Nie tylko Herrmann-Wick zaprezentowała się w pościgu z dobrej strony. Wysokie lokaty zajęły też inne reprezentantki Niemiec – Sophia Schneider była piąta, a Hanna Kebinger ósma.
- Kiedy wybiegałam z karnej rundy zobaczyłam, że inne dziewczyny są na niewiarygodnych pozycjach. Fajnie patrzeć, jak młode dziewczyny, w debiucie na Mistrzostwach Świata, w dodatku w Niemczech, zajmują tak dobre miejsca – podkreśliła niemiecka medalistka.
Awans w stosunku do sprintu zanotowała Marte Olsbu Roeiseland. Po rozczarowującej dla niektórych czwartej lokacie w sprincie, tym razem zdołała stanąć na najniższym stopniu podium.
- Nie byłam smutna po czwartym miejscu w sprincie, byłam całkiem zadowolona. Jestem w najlepszej jak do tej pory formie w tym sezonie. Byłam bardzo szczęśliwa, kiedy strzeliłam dziś czysto w ostatnim strzelaniu. Miałam po jednym błędzie w pierwszych trzech strzelaniach i wiedziałam, że jeśli chcę zdobyć medal, muszę strzelić czysto. Presja była wysoka i byłam bardzo zmotywowana. Na ostatniej rundzie byłam bezpieczna, Denise była zbyt daleko, kolejne zawodniczki za mną również - przyznała.
Norweżka nawiązała również do swoich problemów z formą i późniejszego wejścia w sezon startowy.
- Okres przygotowawczy nie był dla mnie dobry, szczególnie jesień. Tuż przed świętami było jeszcze gorzej. To nie było fajne, siedzieć w domu i oglądać w telewizji, jak inni startują w Pucharze Świata. Byłam bardzo zmotywowana, a Oberhof był moim wielkim celem. Starałam się być spokojna i cierpliwie czekać na mój czas. Pierwszy test miałam w Wigilię. Wtedy dowiedziałam się, że moje ciało jest znowu gotowe do rywalizacji. W Pokljuce jeszcze nie było idealnie, ale stopniowo było coraz lepiej - opowiedziała.
Kolejne szanse medalowe dla pań 15 lutego, kiedy rozegrany zostanie bieg indywidualny. Początek zaplanowano na 14.30.