
Wszystko zgodnie z planem - Johannes Thingnes Boe pierwszy tydzień MŚ w Oberhofie kończy wywalczeniem trzeciego złotego medalu. Norweg strzelał bezbłędnie i wygrał bieg pościgowy z przewagą ponad minuty nad Sturlą Laegreidem. Brązowy medal wywalczył Sebastian Samuelsson. Jan Guńka do mety dotarł na 48. pozycji.
Bieg pościgowy w Oberhofie wyglądał tak jak cały tegoroczny sezon. Johannes Thingnes Boe nie dał najmniejszej szansy rywalom. Na strzelnicy nie spudłował ani razu i tylko powiększył swoją przewagę po sprincie. Sturla Laegreid mimo, że również strzelecko nie pozwolił sobie na ani jedną chwilę słabości zameldował się na mecie minutę i 11 sekund po swoim rodaku. To największa różnica w historii rozgrywania biegu pościgowego na MŚ.
Dla Johannesa Boe to pierwszy tytuł mistrza świata w biegu pościgowym. W sprincie wygrywał trzykrotnie, w mass starcie dwukrotnie. Do kompletu brakuje mu już tylko złota w biegu na 20km. Norweg jest jednocześnie pierwszym biathlonistą, który na jednych MŚ wygrał zarówno sprint, jak i bieg pościgowy od Martina Fourcade'a któremu ta sztuka udała się ostatni raz w 2016 roku. Francuz wówczas zdobył trzy złote medale w trzech pierwszych konkurencjach MŚ, teraz Johannes Boe, który w Oberhofie triumfował również w sztafecie mieszanej, powtarza tamten wyczyn.
W mikście Boe partnerował Laegreid, dla którego srebro w biegu pościgowym jest już trzecim medalem tych MŚ. Wicelider Pucharu Świata stał na podium każdej z ostatnich sześciu konkurencji MŚ, w których brał udział. Niewiele brakowało a Norwegom udałoby się powtórzyć wyczyn ze sprintu, gdy zajęli całe podium, ale Tarjei Boe na finiszu przegrał walkę o brąz z Sebastianem Samuelssonem. Szwed wyrasta na specjalistę od biegu pościgowego - wszystkie trzy indywidualne medale wywalczył właśnie w tej konkurencji.
Rywalizacja o brąz miała dość specyficzny charakter, podczas ostatniego strzelania można było odnieść wrażenie, że nikt nie chce stanąć na najniższym stopniu podium. Tarjei Boe, Sebastian Samuelsson, Vetle Christiansen, Johannes Kuehn, Johannes Dale - wszyscy zawodnicy, którzy przed ostatnim strzelaniem mieli szanse na trzecie miejsce spudłowali co najmniej dwukrotnie.
Słabo na strzelnicy wypadł Quentin Fillon Maillet, który już podczas pierwszego strzelania spudłował trzykrotnie. Łącznie na karną rundę okrążał aż siedem razy. Dobra dyspozycja biegowa sprawiła, że osunął się tylko trzy lokaty i finiszował na 12. miejscu. Największy awans zanotował Benedikt Doll, który po strzeleckiej wpadce w sprincie tym razem oddał tylko dwie niecelne próby i z 55. pozycji przesunął się na 15. lokatę.
Jan Guńka nie utrzymał miejsca w czołowej czterdziestce. Polak biegał pięć karnych rund, bezbłędny był tylko podczas drugiej wizyty na strzelnicy. W swoim debiucie w biegu pościgowym w seniorskiej stawce ze stratą ponad sześciu minut finiszował na 48. pozycji.