Arnd Peiffer dołączył do grona biathlonistów, którzy mogą się pochwalić pucharowymi wygranymi we wszystkich czterech indywidualnych konkurencjach. Niemiec na zakończenie dwutygodniowych zawodów w Hochfilzen okazał się najlepszy w biegu ze startu wspólnego. Polacy nie startowali.
Do dzisiaj Peiffer miał na swoim koncie dziesięć wygranych biegów. Najczęściej, bo aż siedmiokrotnie triumfował w sprincie - w swoim dorobku ma zresztą złote medale igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata w tej specjalności. Wygrywał również w biegu indywidualnym oraz w biegu pościgowym. Do kolekcji brakowało mu tylko triumfu w biegu masowym. To udało się w ostatnim biegu w 2020 roku w Hochfilzen. Niemiec strzelał bezbłędnie i po każdym kolejnym strzelaniu poprawiał swoją lokatę. Najpierw był jedenasty, potem piąty, trzeci, a na ostatnie okrążenie wybiegał już jako drugi. Minimalnie wyprzedzał go Martin Ponsiluoma. Szwed, który spudłował raz na samym początku wyścigu prowadził do wjazdu na stadion, gdy udany atak przeprowadził Peiffer. To pierwsza wygrana niemieckich biathlonistów w tym sezonie.
Ciekawa była również walka o trzecie miejsce, w którym zmierzyli się Tarjei Boe, Benedikt Doll i Emilien Jacquelin. Najlepszy z tego grona okazał się starszy z braci Boe, który wyprzedził Dolla o dwie sekundy. Jako piąty finiszował Jacquelin, któremu dwieście metrów przed meta przydarzył się upadek.
Po trzech strzelaniach stawce przewodził Sturla Holm Laegreid. Zwycięzca piątkowego sprintu i sobotniego biegu pościgowego stał przed szansą na odniesienie hattricka, ale spudłował raz i po przebiegnięciu karnej rundy spadł na szóste miejsce. Chwilę po nim na mecie zjawił się Johannes Thingnes Boe. Lider Pucharu Świata spudłował łącznie trzy razy i zaliczył najgorszy występ w sezonie. Czołową dziesiątkę zamknęli Sebastian Samuelsson ze Szwecji, Quentin Fillon Maillet z Francji oraz Aleksander Łoginow z Rosji.