
Miejsc na podium w swojej karierze Tarjei Boe miał sporo, rzadko jednak były to miejsca pierwsze, a jeszcze rzadziej wyższe niż jego brata. Po biegu sprinterskim w Kontiolahti Norweg stwierdził, że wygrana to rewanż nad młodszymi zawodnikami. - Dwóch starszych panów jest na szczycie - zażartował Boe mając na myśli również drugiego w tym biegu Arnda Peiffera.
Choć nie są najstarszymi zawodnikami w stawce, z pewnością należą do bardziej doświadczonych. Po biegu sprinterskim Tarjei Boe podkreślał jednak, że zarówno on, jak i Arnd Peiffer należą do starszego pokolenia biathlonistó, które tym razem doszło do głosu.
- Rozmawiałem z Arndem dziesięć minut temu o tym, że dwóch starszych panów jest na szczycie. Oboje zgodziliśmy się, że mało wygrywaliśmy w zeszłym roku. Może to rewanż starszych panów, próbujących walczyć ze wszystkimi młodszymi, łącznie z moim bratem? - powiedział Tarjei Boe.
Przed rozpoczęciem sezonu wydawało się, że to Tarjei jest w lepszej formie, niż jego brat i to on będzie zajmował lepsze lokaty. Pierwsze starty nie wypadły jednak najlepiej, bieg indywidualny starszy z braci Boe zakończył na miejscu dwunastym, w pierwszym sprincie był piętnasty. Norweg podkreślił, że jego plany na ten sezon są nieco inne.
- Moją strategia jest być w czołówce częściej, niż bywało to do tej pory. Johannes i Martin bardzo podnieśli poziom biathlonu. Ciężko nam ich dogonić. Ale czasami się to udaje, dzisiaj był jeden z takich dni – powiedział.
Tarjeri Boe podkreślał też, że zwycięstwa na młodszym bratem, to jedne najtrudniejszych startów jego sportowej karierze.
Na podium ponownie pokazał się Arnd Peiffer. Niemiec w tym sezonie z każdym startem poprawiał swoje lokaty – w biegu indywidualnym był siedemnasty, a w niedzielnym sprincie już siódmy.
- Nie spodziewałem się miejsca na podium, ale bardzo chciałem poprawić strzelanie. W zeszłym tygodniu spudłowałem raz w sprincie, ale to wystarczyło, żeby być daleko od czołówki. Miałem też problemy w stójce i dzisiaj bardzo się na niej skupiałem - opowiedział.
W pierwszej dziesiątce oprócz Peiffera znalazł się też Benedikt Doll (ósma lokata), nieźle w tym sezonie prezentuje się Erik Lesser. To z pewnością rozbudza apetyty niemieckich kibiców przed pierwszym w tym sezonie startem sztafet, który zaplanowano na 6 grudnia. Dobrej myśli przed tym biegiem jest też Peiffer.
- Oczywiście, że jesteśmy w stanie stanąć na podium. Ale to będzie trudna walka, drużyna norweska jest bardzo silna, Francuzi są mocni, a są jeszcze Rosjanie. Będzie ciężko o podium, ale jest to możliwe. Jesteśmy w niezłej formie i poprawiliśmy dzisiaj strzelanie - dodał.
Johannes Boe biegał jedną karną rundę, ale jak sam twierdzi, nie był to przysłowiowy wypadek przy pracy, lecz efekt słabszej formy strzeleckiej.
- Nie jestem zadowolony. Kiedy zbliża się strzelanie mam poczucie, że mogę zestrzelić cztery lub pięć krążków. A powinienem zawsze być w stanie strzelać czysto. Muszę mocno pracować, żeby wrócić do takiej formy - zapowiedział.
Norweg nie czuł się też najlepiej na trasie. Do swojego brata stracił blisko pół minuty.
- W poprzednim sprincie na trasie czułem dużo więcej energii. Dzisiaj nie był mój najlepszy dzień, ale dałem radę stanąć na podium. Jestem dumny z siebie, że mi się to udało, mimo tego, że to nie był mój najlepszy dzień – podkreślił.
Bieg pościgowy panów zaplanowano na 5 grudnia. Początek o 13.20.
fot. Manzoni/IBU