
Kolejne w tym sezonie zwycięstwo Johannesa Thingnesa Boe nie było tylko rezultatem jego świetnej formy sportowej, ale w dużej mierze efektem pracy norweskich serwismenów. Norweg miał tego pełną świadomość i podziękował im po biegu.
Ekipa Norwegii od początku biegła bardzo szybko i wyraźnie odstawała od reprezentacji innych państw. Ostatecznie Johannes Boe z trzema karnymi rundami na koncie wygrał z zawodnikami, którzy pudłowali raz, albo nawet strzelali na czysto.
- Już na pierwszym zjeździe usłyszałem, że mam dwa metry przewagi. Pomyślałem – mam bardzo dobre narty, czuję się dobrze, pobiegnę szybko od samego początku. Myślę, że to spowodowało pomyłki na strzelnicy. Na szczęście w ostatnim strzelaniu było czysto. Potem ciężko walczyłem z Jacquelinem. Jestem bardzo szczęśliwy z wygranej i z osiągnięć moich kolegów. Myślę, że dzisiaj to nasi smarowacze wygrali bitwę między Norwegią a Francją. Dzięki nim wygrałem. Muszę im bardzo podziękować – powiedział młodszy z braci Boe.
Emilien Jacquelin jako jedyny w stawce nie biegał karnych rund i najlepiej z Francuzów radził sobie na trasie. Ale i to okazało się nie wystarczyć do zwycięstwa.
- Było bardzo ciężko, można to było zauważyć od pierwszej rundy. Quentin i Martin nie byli wstanie walczyć z Norwegami. Ja skupiałem się przede wszystkim na strzelaniu. Czułem się lepiej na strzelnicy, niż w sprincie i sztafecie. Starałem się strzelać lepiej i szybciej, niż kiedykolwiek. Z lepszymi nartami mógłbym walczyć o zwycięstwo. Nasi serwismeni pracowali świetnie przez cały sezon, pierwszy raz mieliśmy gorzej przygotowane narty – przyznał.
Losy trzeciego miejsca warzyły się niemal do ostatnich metrów przed metą. Najszybszy z walczącej o nie trójki zawodników okazał się Arnd Peiffer.
- Było bardzo trudno, warunki były ekstremalnie ciężkie. Śnieg był wolny, walka była ciężka. Tempo biegu było jak w czasie wolnego treningu. Wyruszyłem na ostatnią rundę jako trzeci, ale wiedziałem, że tuż za mną jest Bjoentegaard i Pidruczny. Dobiegli mnie na najwyższym punkcie trasy, ale biegłem tuż za nimi. Dałem z siebie wszystko, aby znowu ich minąć tuż przed stadionem. Nie spodziewałem się, że będę dzisiaj na podium. Jestem za ciężki na takim mokry śnieg. Starałem się dzisiaj bardzo na strzelnicy, bo wiedziałem, że na trasie wiele nie nadrobię. Byłoby łatwiej, gdybym nie spudłował na ostatnim strzelaniu, ale i tak jestem na podium – podsumował Niemiec.
12 marca panowie powalczą w sprincie w Kontiolahti. Początek konkurencji zaplanowano na 15.30.