
Czwarty złoty medal na zakończenie mistrzostw świata w Pokljuce zafundował sobie Sturla Holm Laegreid. Kluczem do kolejnego sukcesu młodego Norwega była przemyślała strategia biegu, który trzymał się z tyłu na pierwszej rundzie, żeby zaoszczędzić energię.
Laegreid od początku trzymał kontakt z czołówką, nie forsując się jednak zbytnio na trasie. Zapas energii bardzo mu się przydał, kiedy spudłował podczas ostatniego strzelania. Nie przeszkodziło mu to jednak w zdobyciu złota.
- To był idealny wyścig. Miałem dobry plan, trzymałem się z tyłu na pierwszej rundzie, żeby zaoszczędzić energię. Potem dobrze strzelałem i miałem siłę, żeby dobrze pobiec ostatnie rundy i utrzymać zwycięstwo – powiedział.
Norweg stwierdził też, że nie myślał o tym, że na ostatniej rundzie biegną za nim potencjalnie słabsi rywale – Jakov Fak i Simon Eder.
- Nie myślałem szczególnie z kim biegnę, robiłem swoje. Koncentrowałem się na tym, co ja mogę zrobić.
Młody zawodnik nie tylko utrzymał dobrą dyspozycję przez całe mistrzostwa, ale nieźle poradził sobie psychicznie z kolejnymi sukcesami i ciążącą coraz mocniej na nim presją.
- Cieszyłem się każdym zwycięstwem, ale były kolejne starty, na których trzeba się było koncentrować. Trzeba patrzeć w przyszłość, regenerować się i na nowo koncentrować. To chyba jest receptą na sukces - stwierdził.
Sturla Holm Laegreid traci w tej chwili tylko 32 punkty do prowadzącego w klasyfikacji generalnej Johannesa Boe. Sprawa zwycięstwa jest więc jeszcze całkowicie otwarta. Norweg jest już posiadaczem niebieskiej koszulki jako najlepszy zawodnik poniżej 25 roku życia.
- Walką o kryształową kulę będzie zacięta. Zrobię, co będę mógł. To nie był mój cel przed sezonem. Jestem szczęśliwy, że noszę niebieską koszulkę - podkreślił.
Johannes Dale, podobnie jak jego koleżanki z reprezentacji, srebrny medal zdobył dopiero pod koniec ostatniej rundy biegowej.
- To była podobna sytuacja, jak w przypadku Ingrid i Tiril. Czułem się dzisiaj bardzo świeżo i po prostu eksplodowałem na ostatnim podbiegu. Wszystko mi się udało i jestem super zadowolony, że zdobyłem srebro.
Norweg biegał dwie karne rundy i wydawał się, że to dyskwalifikuje go, jako kandydata do podium.
- Wiedziałem, że prawie wszyscy pudłowali w ostatnim strzelaniu i myślałem, że może trochę podgonię czołówkę. Kiedy strzeliłem czysto, wiedziałem, że będę wysoko, ale nie wiedziałem, że będę walczył o podium. Potem już tylko biegłem, tak szybko, jak tylko się da - opowiedział.
Przed mistrzostwami Quentin Fillon Maillet z pewnością miał nadzieję na więcej. Anterselwę rok temu opuszał z trzema krążkami, teraz musi zadowolić się jednym, w dodatku brązowym.
- Ukończyłem sprint na szóstym miejscu, potem pościg, bieg indywidualny i sztafetę na czwartym miejscu. Teraz w końcu mam medal. Jestem zadowolony, że kończę mistrzostwa dobrym rezultatem - stwierdził.
Francuz starał się jednak szukać pozytywów i podkreślać swoje mocne strony.
- Jestem zadowolony z tych mistrzostw, może nie z rezultatów, ale z mojej formy. Z mojego biegu, z mojego strzelania w stójce. Miałem błędy w strzelaniach w leżaku i przez to uciekło mi wiele dobrych miejsc.
Fillon Maillet również do ostatniej rundy nie był kandydatem do miejsc na podium.
- Po błędach w dwóch pierwszych strzelaniach zajmowałem miejsce około 15. Nie sądziłem, że będę walczyć o medal. Dopiero po ostatnim strzelaniu wybiegłam na trasę jako czwarty, przed Simonem Ederem i Jakovem Fakiem. Wiedziałem, że jestem szybszy biegowo i bardzo na nich naciskałem. Potem pojawił się Johannes, który biegł niesamowicie szybko i straciłem srebro - opowiedział.
Francuski biathlonista podkreślił, że docenia swoich rywali, szczególnie tych, którzy zaczęli odnosić sukcesy w ostatnim sezonie.
- Jestem pod wrażeniem młodych zawodników, którzy pojawili się w tym sezonie, jak Sturla, Johannes, Martin Ponsiluoma i kilku innych. Są bardzo mocni i świetnie strzelają. Oni wnoszą do biathlonu coś nowego.
Fillon Maillet przyznał też, że w ekipie francuskiej żartowali z Laegreida, że w zasadzie nigdy nie startował w Pucharze Świata przy publiczności. Kiedy kibice, wrócą na biathlonowe stadiony, może już nie osiągać tak dobrych wyników.
Kolejny start panów w Pucharze Świata 5 marca. Wtedy w Novym Meście rozegrane zostają biegi sztafetowe. Start o 15.20.
fot. Manzoni/IBU