
Jesper Nelin, który w Pjongczang wraz z kolegami sięgnął sensacyjnie po złoty medal w sztafecie, wypowiedział się na temat współpracy z trenerem Wolfgangiem Pichlerem. - Jest niezwykłą osobą, jako trener działa autorytarnie - powiedział.
Wolfgang Pichler w Szwecji uchodzi za cudotwórcę. Nic dziwnego, dopóki pracował w tym kraju, biathloniści Trzech Koron uchodzili za jednych z najlepszych na świecie. Gdy odszedł pracować do Rosji, sukcesy się skończyły. Kolejna hossa szwedzkiego biathlonu znów nierozerwalnie związana jest z osobą niemieckiego trenera.
- Jest niezwykłą osobą, jako trener działa autorytarnie. W pierwszym roku naszej współpracy nawet mnie to bawiło, ale teraz nie jest mi już do śmiechu - powiedział Jesper Nelin. - Pichler bardzo szybko się denerwuje, ale równie szybko się uspokaja. Nauczyłem się już z nim pracować. Jeśli zaproponuję jakieś zmiany w przygotowaniach, mogę być pewny, że natychmiast je odrzuci. Dlatego ważne jest aby pomyślał, że te zmiany wychodzą z jego inicjatywy - zażartował.
26-latek jest obiektem zainteresowań nie tylko ze względu na dokonania sportowe. Nelin tworzy bowiem związek z Hanną Oeberg, mistrzynią olimpijską z Pjongczang.
- Jesteśmy razem 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. To wspaniałe mieć w pobiżu kogoś kto mnie tak doskonale rozumie. Ze względu na sport musieliśmy poświęcić normalne życie - powiedział Nelin.
Oeberg z Pjongczang wróciła ze złotym medale w biegu na 15km oraz srebrem w sztafecie.